Boliwijskie Cholitas

La Paz to nie tylko najwyżej położona stolica na świecie. Mieliśmy przyjemność spędzić tutaj prawie 10 dni, dzięki czemu udało nam się bliżej zapoznać z panującymi zwyczajami. Jednym z nich jest cotygodniowy wrestling kobiet, które pieszczotliwie nazywa się cholitas. Co to jest i jak to powstało?

14324233_1210294132346333_7636737232981195557_oWrestling to sport kojarzący się z mężczyznami, głównie Hulkiem Hoganem, robiącymi show na arenach międzynarodowych. Jednakże tutaj, w Boliwii, przybiera on trochę inną formę, a mianowicie na mate wychodzą pięknie umalowane kobiety, ubrane w tradycyjne boliwijskie suknie, lekkie buciki oraz ochraniacze na kolana.
Tradycyjny strój cholity składa się z: wysokiego kapelusza, dużej ilości złotej biżuterii, szala zwanego mantą, spódnicy i wielu warstw halek. Dawniej cholity miały bardzo ograniczone prawa np. nie miały prawa wstępu na Plaza Murillo, nie zostałyby obsłużone w restauracjach czy kawiarniach. W dzisiejszych czasach jest już zupełnie inaczej, jak głoszą napisy we wszystkich miejscach publicznych w La Paz: wszyscy są równi wobec prawa, także cholity. Wrestling to dobre miejsce do zarobku, dlatego kobiety decydują się na udział w tego typu zabawie. Czy zarabiają dużo, tego niestety nie wiemy, ale na pewno na tyle, że opłaca im się ryzykować zdrowiem.

14372060_1210286552347091_2803479887606958553_oOd samego początku gdy dostaliśmy się do La Paz w planach mieliśmy niedzielne odwiedziny na El Alto, gdzie znajduje się słynna arena z odcinka Martyny Wojciechowskiej. Są dwa rodzaje biletów: tańsze, 20 boliviano(~11,40zł)1 na trybunach za siatką, oraz droższe tuż pod sceną po 50 boliviano(~28,60zł)1. Dlaczego warto skusić się na droższą opcję? Ponieważ istnieje możliwość czynnego uczestnictwa w pokazie. Specjalnie ustawione krzesła pozwalają zawodnikom na wciągnięcie w zabawę najodważniejszych z publiczności.
Hasło „walka” oznacza przemoc, jednakże tutaj chodzi raczej o zabawę, przedstawienie. Walki są mieszane, na arenę wychodzą naprzeciw siebie pary męskie, damsko-męskie oraz damskie. Pierwsze sparingi nie są obiecujące, całość rozkręca się wraz z kolejnymi bijatykami. Zawodnicy wychodzą w specjalnie przygotowanych strojach, zobaczyć mogliśmy m.in. Ninje, Stracha na Wróble czy Samuraja ziejącego ogniem.

Potyczki są ustawiane, momentami wyglądają jak taniec z odrobiną agresji.14361212_1210294609012952_4483537274201796866_o Każdy ruch jest kontrolowany, wcześniej przemyślany w taki sposób, aby nie zrobić przeciwnikowi większej krzywdy. Oczywiście, zdarzają się kontuzje czy ciosy, które muszą zaboleć, jednakże zawodnicy są świadomi niebezpieczeństwa. Najefektywniej wyglądają upadki na scenie, którym towarzyszą tępe odgłosy uderzania o deski. Na początku bardzo nas to przerażało, ponieważ wyglądały na bolesne. Z czasem jednak zrozumieliśmy, że to także element gry. Był jeden wyjątkowy moment, gdy we wszystkich z nas obudził się duch empatii dla zawodnika- gdy cholita rzuciła się z ponad 2m na przeciwnika- to nie miało prawa nie zaboleć.Całość trwała około 4 godzin, w trakcie których odbyły się dwie przerwy. Jak to w Ameryce Południowej zwykle bywa, od razu pojawiły się młode dziewczyny z jedzeniem. Przez moment arena zmieniła się w stragan, a Boliwijczycy od razu rzucili się do robienia zakupów i konsumpcji kurczaków, waty cukrowej czy innych ciepłych przekąsek.

Po każdej z walk zawodnicy dziękowali publiczności za pojawienie się na widowni i zapraszali na kolejne edycje.

Serdecznie polecamy każdemu udającemu się do Boliwii udział w tym wydarzeniu, naprawdę warto!

 

14324663_1210292082346538_5466325054879375052_oWarto jeszcze dodać kilka słów o samym El Alto. Gdy przyjechaliśmy do stolicy od razu zostaliśmy poinformowani, że tam właśnie zrobimy najtańsze zakupy pamiątek, jedzenia czy sprzętu. Fajnie, czyli to jest miejsce dla nas, studentów, chcących obkupić się w lokalne produkty!
Kilka słów sprostowania: tak, jest tam zdecydowanie taniej niż w samym La Paz, ale to odrębne miasto, błędnie uważane za biedniejszą dzielnicę stolicy. Najszybciej dostać się tam można z centrum miasta tzw. teleferico, które jest nadziemnym odpowiednikiem metra. Bardzo tani, szybki i najmniej męczący sposób na przemieszczanie się pomiędzy wysokościami-od najniżej położonej stacji na 3700 do najwyższej stacji na 4100m n.p.m. Tradycyjne metro nie ma tutaj racji bytu właśnie ze względu na różnice wysokości, dlatego próbnie wybudowali 3 linie kolejki: czerwona, zieloną i żółtą. Pomysł ten się przyjął i w najbliższym czasie dobudowane zostaną 3 kolejne.
W El Alto, regularnie, w czwartki i niedziele odbywa się targ. Dostać tam można dosłownie wszystko- od nowego sprzętu sportowego po samochody, a nawet zużyte i wybrakowane czajniki.
Najeść się można za połowę tej kwoty co w centrum. Tylko warunki mniej higieniczne, ponieważ wszystko robione jest na ulicy, gdzie nawet podstawowe przepisy BHP czy sanitarne nie istnieją. Kto by się tym jednak przejmował skoro ceny takie przystępne? 14310456_1210291009013312_7977418537278294214_o
Udając się do El Alto należy jednak mieć na uwadze swoje bezpieczeństwo. To istny raj dla złodziei! Turyści uwielbiają tutaj przychodzić i w ferworze poszukiwań zapominają o pilnowaniu pieniędzy, telefonów i dokumentów. Pal licho pieniądze, ale zgubić tak daleko od domu paszport to nie żarty.
Na podstawie własnego doświadczenia możemy zapewnić, że obcowanie z lokalną policją do najłatwiejszego nie należy i jeżeli planujesz udać się na zakupy do El Alto to sugerujemy podróż z odliczoną ilością pieniędzy, bez telefonu i dokumentów.

Na naszym facebookowym profilu znajdziecie więcej zdjęć oraz i filmik powstały dzięki odwadze Tomka Sowady oraz Tomka Kurczaby, którzy odważyli się wykupić miejsca pod sceną 🙂

Pozdrawiamy,
Zespół GEOpraktyk

1przybliżone ceny biletów podane na wrzesień 2016